Przy okazji tanich lotów do Marsylii, postanowiłyśmy razem z moimi przyjaciółkami odwiedzić Park Narodowy Calanques (z fr. Parc National des Calanques). Pierwszego dnia wyruszyłyśmy na szlak Les Calanques de Cassis. Muszę przyznać, że Francja długo pozostawała przez nas niedoceniona. Po tym wyjeździe zdecydowanie zmieniłam zdanie!
Słowo “calanque” oznacza zatokę. Parc des Calanques jest to więc park zatok otoczonych wysokimi, wapiennymi klifami. Często rejon ten nazywany jest także fiordami francuskimi, ze względu na wysokie, wychodzące daleko w morze, strome ściany. Pomiędzy nimi płynie lazurowa woda, która w słońcu pokazuje wszystkie swoje najpiękniejsze odcienie. W czasie spaceru wzdłuż wybrzeża, ciało i umysł odpoczywa, oczy cieszą się piękymi widokami, a serce napełnia się radością!
Jak się dostać do Parku Narodowego Calanques?
Park położony jest między Marsylią a Cassis i oferuje całe bogactwo różnych tras. Z racji, że my zdecydowanie chciałyśmy odpocząć od miasta, naszą bazą noclegową zostało Cassis, jako małe, urocze, nadmorskie miasteczko. Stąd, na szlak (Les Calanques de Cassis) wyruszyłyśmy prosto z naszego wynajętego mieszkania. Do Cassis można łatwo dotrzeć z Marsylii pociągiem – przejazd z głównej stacji Marseille Saint-Charles zajmuje około 25 minut, a bilet kosztuje 6,50€. Bilety można kupić na stronie internetowej przewoźnika, w automacie na dworcu lub w pociągu. Dobrze jest jednak wiedzieć, że stacja kolejowa w Cassis znajduje się około 3 km od portu, a zarazem centrum miasteczka. Autobus miejski kursuje do godziny 20:00, więc może się okazać, że czeka Was dodatkowy spacer. Więcej o dworcu w Marsylii i Cassis znajdziecie w kolejnym wpisie.
Les Calanques de Cassis
Będąc w Cassis, najwygodniej wybrać szlak Les Calanques de Cassis. Trasa obejmuje trzy główne zatoki – Calanque de Port-Miou, Calanque de Port-Pin oraz Calanque d’En-Vau. Można trzymać się głównych oznaczeń na trasie, lecz także samemu zaplanować dzień, korzystając na przykład z aplikacji maps.me, gdzie oznaczonych jest wiele ścieżek i wariantów. Polecam taką opcję, gdyż dzięki temu można wybrać dłuższą, widokową trasę wzdłuż wybrzeża, a w czasie powrotu wykorzystać najkrótszy możliwy wariant. Szlak łącznie posiada około 16 km, lecz jak wiadomo, zależy to od naszych preferencji i wyborów po drodze. W każdej chwili można połączyć się z inną trasą lub po prostu zawrócić. Nam, zrobienie całej pętli, razem ze zdjęciami i postojami, zajęło około 6h. Najlepiej jest więc zaplanować tu cały dzień!
Calanque de Port-Miou
Początkowo, zaraz za miasteczkiem, szlak prowadzi szeroką, ubitą drogą. Już po kilku minutach docieramy do pierwszego punktu – Calanque de Port-Miou. Jest to długa, wąska zatoka, która służy za port mniejszym i większym łódkom. Nazwa wywowdzi się z języka oksytańskiego (prowansalskiego), używanego na południu Francji i w sąsiednim Monako, i w tłumaczeniu oznacza “najlepszy port”. Cała zatoka ma długość ponad 1km i cumuje w niej ponad 500 łodzi! Ten odcinek szlaku można przejść drogą, tak jak do tej pory, lub zejść do poziomu morza i przespacerować się pomostem biegnącym wzdłuż portu.
Idąc dalej, wspinamy się trochę wyżej, a ścieżka zaczyna się zwężać i pojawia się coraz więcej drzew. Nieustannie towarzyszą nam zapierające dech w piersiach widoki i nie możemy nasycić się kolorem wody, który przebija się wśród zieleni wybrzeża. W oddali widać najwyższy klif Francji, którego szczytem również biegnie piękna, widokowa trasa do sąsiedniego miasteczka La Ciotat.
Calanque de Port-Pin
Po wejściu w sosnowy las, dochodzimy do rozwidlenia – można dalej kontynuować prosto i dotrzeć do końca wysuniętego w morze cypla lub skręcić w prawo, podążając za głównym oznaczeniem szlaku i schodkami w dół dojść do kolejnego przystanku na trasie, jakim jest Calanque de Port-Pin. Jest to mała, spokojna plaża, schowana w kolejnej długiej i wąskiej zatoce. Wokół znajdziemy wiele sosnowych drzew Aleppo, którym to miejsce zawdzięcza swoją nazwę. Latem jest to bardzo popularne miejsce, ze względu na biały piasek z kamyczkami, spokojną wodę w zatoce oraz drzewa, które zapewniają tak pożądany cień w upalne dni. Dodatkowo, dość łatwo się tu dostać. Plaża Port-Pin jest więc swietnym miejscem na spędzenie wakacyjnego dnia.
Calanque d’En-Vau
Po krótkim odpoczynku na plaży, ruszamy w dalszą drogę, w stronę Calanque d’En-Vau. Tutaj rezygnujemy z głównego szlaku i wybieramy inną ścieżkę, wzdłuż której oznaczonych jest kilka punktów widokowych w aplikacji maps.me. Jest to chyba najbardziej widokowy odcinek trasy. Ścieżka jest tu o wiele węższa i początkowo prowadzi przez las. Następnie, wspina się wysoko przy krawędzi klifu i kończy przy wysuniętym w stronę zatoki punkcie widokowym. Znajduje się tutaj ogromny kamień, z którego można podziwiać okolicę – wapienne, poszarpane klify porośnięte bogato zielenią oraz rozlewające się w oddali bezkresne morze.
Tutaj kończy się szlak. Aby dojść do plaży Eu-Van, należy cofnąć się kawałek ścieżką, która nie prowadzi bezpośrednio przy krawędzi, lecz bardziej w głąb klifu. Trafimy tu na drogowskaz informujący nas, że musimy kierować się na lewo. Dochodzimy do rodroża, z którego możemy od razu udać się w drogę powrotną inną trasą przez Port-Pin oraz Port-Miou lub wejść na szlak prowadzący do Eu-Van.
Trudny szlak prowadzący do plaży Eu-Van
Wspominam o możliwości powrotu z tego miejsca, gdyż uważam, że dalsza część szlaku nie jest dla każdego. O ile dotychczasowa trasa była dość łatwa i przyjemna, to ostatni odcinek określiłabym jako trudny. Z wysokości punktu widokowego, przy którym kończył się poprzedni odcinek szlaku, musimy zejść dość gwałtownie aż do poziomu morza. Stąd, trasa jest bardzo stroma, miejscami wydaje się, że prowadzi pionowo w dół wzdłuż ściany, a wracając (bo musimy dojść do wspomnianego rozdroża, aby zacząć drogę powrotną), trzeba zaangażować trochę wspinania. Nie polecam więc osobom, które nie czują się wystarczająco sprawne lub boją się ekspozycji. Widziałyśmy tu jednak zarówno starsze osoby, jak i rodziców z małymi dziećmi. Każdy jest więc sam w stanie określić swoje możliwości i zdecydować, co robić dalej.
Będąc już na dole, można zauważyć jak wspinacze umiłowali sobie ten skrawek Europy. Dobrze się przyglądając, można dostrzec małe postacie na szczytach ostro zakończonych wysokich skał, które swoim wyglądem przypominały mi wyrastające z ziemi igły. Cały trud wędrówki wynagradza odpoczynek na pięknie ulokowanej plaży w zatoce En-Vau, w której woda nawet w cieniu wysokich klifów posiada piękny kolor.
Les Calanques de Cassis wiosną
Początkiem kwietnia pogoda była bardzo przyjemna na wędrówkę. Siedząc na plaży, wygrzewałyśmy się jak koty. Jednak w chwili, gdy tylko słońce zaszło, zrobiło się zimno. To był moment decyzji o powrocie. Zmotywowane, pokonałyśmy część lekkiej wspinaczki i ruszyłyśmy oficjalnie wyznaczonym szlakiem w dół. Jest to najszybsza trasa powrotna, czasem trochę przypominająca nasze szlaki tatrzańskie (jeśli oczywiście pominiemy zupełnie inną roślinność). Naszą wędrówkę zakończyłyśmy w porcie Cassis, łapiąc jeszcze na pomoście ostatnie promienie chowającego się słońca.
To był naprawdę wspaniały dzień!
Odkryj więcej!
Jeśli nasuwają się Wam jakieś pytania, śmiało zadawajcie je w komentarzach. Dodatkowo, zapraszam Was do polubienia i obserwowania mojej strony na FB oraz profilu na Instagramie wilkovepodroze, aby nie przegapić nowych wpisów i podróży. Każda nowa zainteresowana osoba przynosi autorowi wiele radości! Na Instagramie znajdziecie także zapisaną relację z weekendowego wypadu nad Lazurowe Wybrzeże z podstawowymi, praktycznymi informacjami i zdjęciami.
Beata
Piękne widoki aż dech zapiera .